Jest 7.30. Dopijasz ostatni łyk kawy i zerkasz z zadowoleniem w lustro. Udało ci się wstać 15 minut wcześniej, dzięki czemu miałaś czas umyć i wymodelować włosy, tym razem suchy szampon idzie w odstawkę. Gładkie, sprężyste włosy układają się idealnie – to świetnie, bo masz przed sobą długi dzień w biurze. Wybiegasz z domu w pośpiechu. Na zewnątrz dopada cię jesienna aura – owijasz się szczelniej płaszczem, bo wilgotne, chłodne powietrze przenika cię na wskroś. W ostatniej chwili wpadasz do zatłoczonego autobusu i kątem oka zerkasz w swoje odbicie w szybie i… nie wierzysz własnym oczom. Czy ten nastroszony wróbel to naprawdę ty?
„Bad hair day” czyli dzień, jak co dzień?
Puszące się włosy to jedna z podstawowych przyczyn tzw. „bad hair day”, który dotyka zarówno te z nas, które mają cienkie włosy, jak i grubsze kręcone loki. Podobnie jest z włosami elektryzującymi się – problem może dotknąć każdą z nas. Czy jest na to jakiś sposób? Tak! Wymaga jednak czasu i zaangażowania, ale co ważniejsze, nie ma jednego sprawdzonego sposobu dla każdej z nas. Każdy rodzaj włosów jest bowiem inny i co innego będzie działało na jego korzyść.Warto zacząć jednak od podstaw, czyli sprawdzenia kondycji naszych włosów. Może się okazać, że czeka nas długotrwała walka, jeśli są one wyjątkowo zniszczone i porowate. Na co dzień nie zastanawiamy się bowiem nad stanem skóry głowy i samych włosów, które osłabiane są przez zabiegi koloryzacyjne, ale także codzienne mycie, suszenie, a w szczególności prostowanie. W ostateczności musimy się liczyć ze znacznym ich skróceniem. Jeśli jednak ich kondycja nie wymaga podejmowania aż tak drastycznych kroków, warto przede wszystkim zadbać o ich nawilżenie.
Nie tylko odżywka
Zarówno profesjonalne firmy kosmetyczne, jak i blogerki włosowe (tak, tak, istnieją takie), prześcigają się w propozycjach produktów do nawilżenia naszych nastroszonych lub elektryzujących się włosów. Podobnie jak w innych tego typu przypadkach, złota zasada brzmi: mniej znaczy więcej. Warto wybrać jeden lub dwa kosmetyki, które służą naszym włosom, niż stosować ich całą gamę. Łatwo bowiem przeciążyć, zwłaszcza cienkie lub delikatne, włosy. Efekt będzie wówczas odwrotny do zamierzonego. To, co powinny zawierać w sobie kosmetyki nawilżające, to przede wszystkim proteiny i silikony, które wnikną głęboko w strukturę włosa i go zregenerują. Oprócz odżywek warto stosować, przynajmniej jeden lub dwa razy w tygodniu, maski nawilżające lub, jeśli możemy sobie na to pozwolić – zabieg keratynowy wykonywany u fryzjera.
Na dobry początek i koniec
Mycie włosów to jeden z podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, często wykonywanych nawet codziennie. Zazwyczaj nie zastanawiamy się jak myjemy włosy, a okazuje się, że mała zmiana w naszym nawyku, może być zbawienna w walce z napuszoną fryzurą. Warto zastosować tu bowiem tzw. „OMO”, czyli zasadę: „Odżywka-Mycie-Odżywka”. Nałożenie odżywki jeszcze przed zastosowaniem szamponu dodatkowo nawilży włosy bez ich zbędnego obciążania. Na koniec natomiast, na same końcówki, warto jeszcze nałożyć porcję płynnego jedwabiu, keratyny lub naturalnego olejku (np. z jojoby lub arganowego).
Bez względu na to, jakie zabiegi zastosujemy, w walce o piękne, nienapuszone i nienaelektryzowane włosy warto zadbać o profilaktykę: odpowiednie nawyki pielęgnacyjne oparte o dobre jakościowo kosmetyki i wartościową, dobrze zbilansowaną dietę.
KCK